środa, 6 marca 2013

Rozdział pierwszy

"Czym jesteś?"

    Lorance

    Ostatni raz odwiedzałam Londyn w latach dwudziestych, sporo się zmieniło. Nie chodzi mi wcale o wygląd, przecież świat cały czas się przeistacza. Powietrze tutaj stało się gęstsze, ludzie bardziej gorzcy, zatraceni w sobie. Ale po co tutaj przybyłam? Ja, mroczna istota bawiąca się ludzkimi życiami - po co tutaj przybyłam? Dwa słowa: Mój brat. Aż osiemset lat minęło, odkąd nasze drogi się rozeszły. Odnajdę go . Przecież to moja jedyna rodzina.
    Dzisiejszy dzień był dla mnie utrapieniem. Od momentu wstąpienia do miasta czułam dziwną aurę otaczającą stolicę Brytanii. Nie potrafiłam zdefiniować tej mocy. Nie pochodziła ona ani od czarownic, których było w Londynie całkiem sporo, ani od wampirów, czy wilkołaków. Ta moc była inna. Nasiąknięta goryczą, niezrozumieniem. Muszę dowiedzieć się, co jest źródłem tej mocy.
    Siedziałam w cieniu, gdyż słońce zaczęło na nowo drażnić moją mleczną skórę. Im starszy wampir, tym wrażliwość na promienie jest mniejsza. W pierwszej fazie wręcz nie można wytrzymać. Zdaje się, jakby każdą cząsteczkę przesiewał szczypiący promień. Wszystkie zmysły się mieszają dając uczucie oniemienia. Nie mam z tym problemów, w ciągu tysiąca lat wyćwiczyłam swój umysł i ciało. Nie oznacza to jednak, że bez większego wysiłku potrafię przebywać na słońcu.
    Ławka, na której odpoczywałam nie była jakaś super wygodna. Wyciągnęłam nogi na drogę i przymknęłam oczy próbując wyłączyć wszystkie zmysły, zatracić się w wspomnieniach, które jakoś trzymają mnie przy życiu. Co za ironia - przecież, ja nie potrafię umrzeć. Jestem niezniszczalna, tylko słabi umierają, a ja do nich nie należę. 
    Byłam nieco spragniona. Nie poiłam się od dwóch dni i każda cząsteczka mojego ciała prosiła o przyjemną dawkę erytrocytów na języku. Wszystko dzisiaj mnie drażniło. Głód, miasto, ludzie. Westchnęłam lekko i spojrzałam w niebo. Jako jedynie nie zmieniło się na tym świecie.
    Uczucie władzy i siły jest cudowne. Doskonale wiem, że jestem koszmarem dla śmiertelników. Te ich spojrzenie, gdy wiedzą że za chwilę pozbawię ich życia. Zawsze uśmiecham się patrząc na nich i wyobrażam sobie jakie życie prowadzą. A może własnie wybawiam ich od tego? Przecież nie zabijam każdego. Czasami po prostu karmię się i pozbawiam wspomnień. Wszystko zależy do humoru, wolę jednak pierwszą opcję. Dużo ciekawiej jest mieć świadomość, że jest się kogoś ostatnią myślą na tym świecie.
    Mając zamknięte oczy stopniowo wyłączałam wszystkie zmysły. Węch, dotyk, słuch. Wszystko po kolei. Pozostała mi tylko czarna pustka i mnóstwo myśli. 
    Poczułam jak coś szarpie moją nogę, a potem tylko huk. Na chodniku leżała jakaś dziewczyna. Twarz miała przykrytą śnieżnobiałymi włosami. Musiała się potknąć. Uklękłam obok niej, a ta zaczęła wymiotować czystą krwią. Niemal dusiła się barwiąc moje spodnie i siebie na czerwono. Jej krew nie pociągała mnie jak zazwyczaj. Wręcz odpychała. Wytężyłam węch by zdefiniować zapach - werbena. Szczypała skrzydełka mojego nosa tak intensywnie, aż nie mogłam oddychać. Nie był to przecież wilkołak. Nie wyczułam jej. To było zupełnie inne stworzenie, które z chwili na chwilę traciło coraz więcej krwi. Podniosłam ją na ręce i zaniosłam do mojego domu, a raczej chwilowego lokum.
    Dzięki szybkości i sile pokonałam odległość w zaledwie kilka sekund. Nikt mnie nie zauważył. Nie zdołałby. Taką prędkość można porównać do teleportacji, kolejna z cech, które u wampirów lubię najbardziej.
    Pierwsze co zrobiłam to częściowo rozebrałam dziewczynę i weszłam z nią pod prysznic by zmyć z niej krew. Już nie wymiotowała nią. Straciła jednak sporo czerwonej cieczy, a do tego leżała nieco nieprzytomna.
    Zastanawiało mnie kim jest. Miała bardzo nietypową urodę, nigdy nie widziałam człowieka o czysto białych włosach i tak bardzo jasnej karnacji. Widać było po niej, że nie jest stąd. Miała delikatne, azjatyckie rysy. Odgarnęłam jej grzywkę, z policzka, na którym zauważyłam różową bliznę w kształcie odwróconego półksiężyca. Szkoda, pomyślałam, taka ładna, a tak oszpecona... ciekawe co jej się stało że ma tą bliznę...
    Moje przemyślenia przerwał cichy jęk. Spojrzałam na nią. Otwierała swoje oczy, które jak zauważyłam były koloru lapis lazuli. Spojrzała na mnie, a ja zobaczyłam w nich przerażenie i strach. Pogłaskałam ją po twarzy, próbując się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło. Zauważyłam że jest cała zimna, więc poszłam zrobić gorącą czekoladę. Na zegarze w kuchni, godzina wskazywała pierwszą w nocy. Dziwne, jak ten czas leciał. Musiałam dużo czasu poświęcić by ją umyć, a już wtedy był wieczór.
    I nagle usłyszałam krzyk.
    Czym prędzej pobiegłam do pokoju, a to co zobaczyłam mnie zamurowało.
    Dziewczyna leżała na podłodze, jęcząc i krzycząc, oraz plując na wszystkie strony krwią.
    Zauważyłam że padał na nią blask pełni... i to jak jej ciało zaczęło pokrywać się czymś jasnym ... sierścią.
Nie mogłam się poruszyć. To nie był pierwszy raz gdy widziałam wilkołaka, ale ta dziewczyna... nic od niej nie wyczułam. Ona nadal krzyczała. Słychać było w tym rozpacz... jakby nie mogła się przemienić... Jeśli nie jest czystym wilkołakiem to kim? Czy jest jakieś stworzenie, którego mogłabym nie znać?
    Białowłosa nagle się na mnie rzuciła. A raczej biały sierściuch, którym już była. Zerknęła na mnie swoimi żółtymi oczyma. Zobaczyłam w nich żal, smutek i cierpienie. Nie przestraszyłam się, nie mogła mi zrobić nic poważnego. Jej szpony wbijały się w moje nadgarstki, a ona sama skomlała i wyginała swoje ciało pod dziwnym kątem. Słyszałam jakby kości wewnątrz jej kruszyły się, łamały i ocierały o siebie.
    Nie zamieniła się w wilka. Stała przede mną, cała blada, zakrwawiona. Jej ciało pokrywała sierść, a raczej delikatny mech. Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Miała spuszczoną głowę, wyglądała teraz jak porcelana lalka. Emanowało z niej coś gorącego. Tak jakby była otoczona szkarłatnym płomieniem, niczym skorupą. Ten ogień buchał we mnie powodując lekkie oniemienie, ale w porę się opamiętałam.
    Szybkim krokiem znalazłam się tuż obok dziewczyny i złapałam ją za wiotkie ramiona. Musiałam je mocniej ścisnąć by nie wyrwała mi się.
    I wtedy zaczęło wydobywać się z niej coś dziwnego, coś co trudno sobie wyobrazić. Wyglądała jakby krzyczała, ale żaden dźwięk nie wydostał się z jej sinych ust. Drobne ciało zaczęło drżeć, a płomień, który parzył werbeną moje ręce zwiększał się i gasił na przemian. Ścisnęłam ją jeszcze mocniej. Wydawało się, że coś niewidzialnego nakłuwa jej ciało, ale płyn jaki się z niej wydobywał nie przypominał krwi. Był rzadszy, niczym woda, złoty, niczym słońce, słodki, niczym wanilia.
    A potem wszystko ustało. Zemdlała, sierść zamieniła się w srebrne kryształki i opadając na podłogę kompletnie znikła.
    Dziewczyna otworzyła oczy. Znowu były koloru lapis lazuli. Patrzyła na mnie pustym wzrokiem.
    - Czym jesteś? - spytałam stanowczo. Moje źrenice się zwiększyły usiłując zahipnotyzować ją. - Czym jesteś? - powtórzyłam pytanie. Mogłabym ją zabić tu i teraz. Mogłabym, ale tego nie zrobię.
    Widziałam w niej coś znajomego, coś co nie pozwalało mi wyrządzić jej krzywdy. Była taka zagubiona i poczułam, jakbym tylko ja mogła jej pomóc. Jakby była moją małą siostrzyczką. Odnalezienie mojego brata może poczekać. Najpierw dowiem się, czym jest ta dziewczyna.
    Białowłosa zaczęła łapczywie wciągać powietrze, jakby wynurzyła się z wody i zabrakło jej tlenu. Jej szczęka drżała, a palce ponownie oplotła wokół moich nadgarstków. Bała się mnie. Przywykłam do tego, że w oczach innych byłam czymś okropnym. Niby zwyczajnym z wyglądu, a jednak miałam w sobie to coś.
    Wytężyłam wzrok, by dotrzeć do jej umysłu poprzez lazurowe oczy. Zrobiło mi się niebywale jasno, widziałam tylko rażącą biel. Nie mogłam nic wyczuć. Zebrałam resztki swojej mocy by wdrążyć się wystarczająco głęboko. Udało się. Miała na imię Maggie, jej cząsteczki wybrzmiewały smętną melodię. Nic innego nie było. Poza jednym.
    - Jesteś hybrydą wampira i wilkołaka - powiedziałam niemal bezszelestnie. - Jak?
    Przez okrągłe tysiąc lat widziałam wiele stworzeń. Słyszałam o hybrydach wiedźm i wampirów, wiedźm i wilkołaków. Nigdy o wilkołaku i wampirze. To niemożliwe - jad wilkołaka zabija wampiry!
    Nadal mi nie odpowiedziała, co zaczęło doprowadzać mnie do szału. Jeśli o coś proszę, to się to wykonuje. Zaczęłam nią potrząsać i patrzyć wrogo. Niemal piekły mnie oczy od tego, ale nie zamierzałam spocząć, póki nie dowiem się jak to możliwe. A co potem? Nie wiem, wypuszczę ją. Jeśli będę chciała - znajdę ją w mgnieniu oka.
    Rozluźniłam uścisk i pozwoliłam jej usiąść. Sama podeszłam do okna, zasunęłam pożółkłe rolety i spojrzałam na dziewczynę. Cicho westchnęła.
    - Nie boję się Ciebie - odezwała się pierwszy raz. Miała cienki, melodyjny głos. Parsknęłam nieco od jej wypowiedzi.
    - To czemu drżysz? - spytałam, ale nie oczekiwałam odpowiedzi. Nie na to pytanie.
    - Bo boli.
    - Co?
    - Wszystko.
    Spojrzałam na nią. Widać było że jest obolała. W jej oczach nie było blasku, były puste, niczym otchłań.
Ale jednak nadal coś nie dawało mi spokoju. Jak to możliwe że jest hybrydą wilkołaka i wampira... Muszę się tego dowiedzieć, za wszelką cenę.
    Złapałam ją za gardło i w jednej sekundzie przywarłam nią o ścianę.
    - Jakim cudem, do cholery?! JAKIM?!
    Maggie nie odpowiedziała, zemdlała w jednej chwili. Przetarłam twarz dłońmi i następnie złączyłam je oddychając ciężko. Uderzyłam z pięści w ścianę, aż odpadł z niej tynk. Musiałam wyładować złość, ale słabo mi to poszło.
    Wybiegłam z mieszkania. Dochodziła druga w nocy, wszędzie było nadal ciemno. Zaczęłam błądzić bez celu, aż znalazłam kogoś, na kim mogłam wyładować złość. Jakiś pijany chłopak. Szybko znalazłam się tuż za nim i odchrząknęłam tak, by się odwrócił. Uśmiechnął się do mnie i podszedł dłużej. Nie zamierzałam się bawić.
    Moje kły stykały się z jego chłodną szyją. Wpiłam się w nią tak łapczywie, ściskałam go tak silnie. Nawet nie ograniczałam się. Po prostu pozbawiałam go czerwonej cieczy, aż przestał się opierać, a jego ciało stało się bezwładne. Strużki krwi spływały po moich ustach i brodzie. Oddychałam szybko, patrząc jak chłopak osuwa się na ziemie.
    Powróciłam do domu, całe to zajście zajęło mi tylko kilka minut. Dziewczyna nadal leżała w tym samym miejscu. Miałam dość. Złapałam ją mocno za czarną, mokrą koszulkę i podniosłam do góry.
    - Jak stałaś się tym. - warknęłam. - Jak! - ponowiłam trząsając jej ciałem, aż podziałało.

~*~

Na wstępie chciałabym przeprosić, że dopiero teraz pojawia się pierwszy rozdział. Niestety, obydwie mamy masę nauki i ledwo znajdujemy czas na chociażby napisanie jednego zdania. Co do rozdziału powyżej - nie będę oceniać, gdyż tą kwestię pozostawiam dla was, ja uważam jednak, że nie jest fatalnie :)
Kolejny będzie z perspektywy Maggie, gdyż postanowiłyśmy pisać perspektywy na przemian.

Ostatnią sprawą jest ASK - tam możecie zadawać pytania nam, jak i bohaterom. 

Pozdrawiam i do kolejnego rozdziału :)

Ms.Hopeless

  

12 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że rozdział pierwszy wyszedł wam bardzo dobrze. Historia bardzo dobrze napisana, no i zachowanie Maggie :3. Od razu polubiłem główną bohaterkę. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo wciągnął mnie już pierwszy rozdział. Co ja gadam, sam prolog od razu mi się spodobał =w= Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział x3

    OdpowiedzUsuń
  3. *.* Chyba więcej nie trzeba pisać ! Naprawdę suuper ! : D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty, ale to wciąga. Ja chcę więcej! Szybko pisać kolejny! Nie no, ale serio to jest zajebiste. I nie, nie mówię tego, żebyście nie były smutne. To jest naprawdę wciągające. G E N I A L N E! Ta sytuacja z Maggie.. i tak krew, matko! Dobra tylko niech ona wkońcu powie dlaczego jest hybrydą wampira i wilkołaka. I na koniec powiem jeszcze, że : Uwielbiam cię Lorence! :D
    ~ Shecky.

    OdpowiedzUsuń
  5. genialne ;)
    początek zachęcający ;>>
    oby tak dalej! :)
    zapraszam;
    justwonderful-q.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaa to jest świetne mam nadzieję ze niedługo będzie kolejna cześć wciągnęłam się w to ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję Cię do The Versatile Blogger, dokładne informacje znajdziesz tutaj: http://story-from-my-dreams.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger_4789.html, genialny blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam i bardzo mi się spodobało:3 Mam tylko pytanie: dlaczego główna bohaterka postanowiła zabrać hybrydzicę do domu, pomóc jej? Przecież mogła zostawić ją na ulicy bez żadnych konsekwencji. Proszę o odpowiedź, bo bardzo mnie ta kwestia nurtuje:3 Chciałabym również prosić o ocenienie mojego bloga: youaremyfuckingwonderland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lorance była zafascynowana jej osobą. Nigdy wcześniej nie czuła tak silnej mocy od żadnej, z istot, a wydawało się, że zna wszystkie. Mogłaby ją zostawić, ale wtedy nie dowiedziałaby się kim jest : )

      Usuń
  9. Świetny rozdział. Polog genialny. Nie mogę uwierzyć, że to Wasz pierwszy, jak pisałaś/pisałyście bolg. Piszecie tak poetycko, tak dojrzale. Nie spotkykam wielu blogów o tematyce zbliżonej do Waszej - fantastyka, wampiry, wilkołaki itd. i jestem dla Was pełna podziwu, bo myślę, że to trudny i dość skomplikowany temat, można sie w nim łatwo pogubić.
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam, Zaczytana. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne bejbuniu <3 <3 ~A.D :P

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy